Wstajesz rano, marząc o tym, że może w końcu to będzie ten dzień, który upłynie spokojnie, bez pośpiechu i stresu. Leżysz jeszcze w łóżku rozmarzona, że za chwilę zrobisz sobie ciepły prysznic, a później zjesz śniadanie, rozkoszując się ciszą w domu.
To tylko marzenia…
Niestety ta cisza zostaje brutalnie przerwana przez rozkrzyczane dzieci, które domagają się śniadania, bo wstały obłędnie głodne. Mąż wchodzi do sypialni i pyta „śpisz jeszcze?”.
I… zdajesz sobie sprawę, że ten dzień jednak będzie taki jak zwykle. W sekundę zapomniałaś o swoich marzeniach i potrzebach, aby od teraz zaspokajać tylko potrzeby domowników.
Każdego ranka, w biegu szykujesz dzieciom kanapki do szkoły, prasujesz koszulę mężowi, a sama w pędzie, na końcu, chwytasz do jedzenia, co jest pod ręką i wybiegasz z domu z suchym szamponem we włosach, bo już jesteś spóźniona do pracy.
Czy taki schemat coś Ci przypomina? O co tutaj chodzi?
Czy akceptujesz siebie tak, jak akceptujesz innych?
Zastanów się teraz przez chwilę, czy Twój słownik codzienny zawiera słowa typu: „powinnam”, „muszę”, „tak nie można”.
Jeśli te słowa zbyt często się pojawiają, może to oznaczać, że jesteś więźniem przekonań, które zmuszają Cię do robienia rzeczy, na które nie zawsze masz ochotę, siłę czy czas. Ale robisz je, bo tak Ci wpojono. Podobnie jak nadmierne poczucie obowiązku i przyklejony uśmiech.
Ja też tak miałam i powiem więcej, dzisiaj jeszcze czasami nadal się łapię na tym, że najpierw robię, a później stwierdzam, że mogłam poczekać, dokończyć spokojnie swoje sprawy, a nie rzucać się komuś „na pomoc”, jakby konsekwencje zwlekania mogły być tragiczne.
Najpierw potrzeby innych, a później Twoje! Co za głupota!
Tutaj nie chodzi o to, żeby nagle przestać zwracać na innych uwagę. Nie chodzi też o to, żeby każdemu przytakiwać i od razu zrywać się z łóżka, bo trzeba…
Zapytam inaczej:
- Czy siebie kochasz tak, jak kochasz najbliższych?
- Czy Twoje potrzeby są tak samo ważne, jak Twoich najbliższych?
- Jak często zgadzasz się na coś dla świętego spokoju?
- Jak bardzo lubisz/kochasz siebie?
- Czy dajesz sobie samej tyle samo łagodności i wyrozumiałości co bliskim?
Dlaczego warto w pierwszej kolejności zadbać o siebie?
Jeśli zadbasz o siebie, o swoje zdrowie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne, będziesz miała więcej energii i zasobów, do tego, aby dbać o innych…
Oprócz codziennych obowiązków, którymi często jesteśmy przygniecione niczym tonowym głazem, często czujemy presję pod innymi aspektami.
Musimy być piękne, seksowne, inteligentne, zabawne i tryskać pomysłami w pracy. Tylko jak to wszystko zrobić? Czy nie za dużo dajemy sobie wrzucić na głowę? Trudno się dziwić, że chodzisz smutna, zła, niespełniona, a wieczorem zasypiasz w locie do łóżka.
Bo tylko wtedy, kiedy będziemy autentyczne, przyciągniemy do siebie ludzi, którzy będą nas akceptować i kochać za to, kim jesteśmy, a nie za to, co robimy.
Szukanie akceptacji u innych
Jeśli nie czujemy się komfortowo w swojej skórze i nie akceptujemy samych siebie, trudno będzie nam uwierzyć, że ktoś inny nas pokocha czy polubi. Wpadamy w pułapkę myślenia, że musimy na miłość zasłużyć. Wydaje się nam, że jeśli spełnimy pewne warunki, jeśli będziemy doskonałe, wtedy będziemy godne miłości innych ludzi.
Bądź dla siebie łagodna.