Pamiętam ciśnienie, które czułam za każdym razem, kiedy dostałam ocenę gorszą, niż uważałam, że powinnam dostać. Czułam się gorsza, niedoskonała, jakby niepełna. Zawsze narzucałam dużo na siebie i wiele od siebie wymagałam. Czy to w szkole, czy później jako matka. Nieważne, czy w życiu osobistym, czy zawodowym. Też tak masz?
Potrzeba spełniania potrzeb innych
Postaraj się bardziej…
„Czwórka” to za mało, stać cię na więcej.
Popatrz na swoją siostrę / swojego brata, ma taki porządek w pokoju, a ty?
Znasz to?
Za każdym razem, kiedy czułam, że coś poszło nie po mojej myśli, wiedziałam, że mogłam się lepiej postarać! Mogłam zrobić więcej. Krótko mówiąc, odzywał się mój wewnętrzny krytyk, który uwielbiał mi dowalać i jeszcze bardziej psuć humor.
Nie możesz wygodnie rozsiąść się w fotelu z książką, bo od razu widzisz, co trzeba zrobić w domu, co trzeba posprzątać. Widzisz brudne okna, kurz na półkach – a przecież tak nie można!
W tym staraniu się i spełnianiu oczekiwań najpierw naszych rodziców później nauczycieli, dzieci, partnera i siebie samej, napięcie zabiera radość, spontaniczność i satysfakcję z życia.
Czujesz te dreszcze na plecach, jak masz ochotę na drzemkę w ciągu dnia? Czujesz te zdziwione spojrzenia domowników? W konsekwencji wymagasz od siebie coraz więcej, coraz bardziej, żyjąc w lęku, napięciu i nie będąc sobą.
Potrzeba spełniania oczekiwań innych sprawia, że nasze poczucie wartości jest zaniżone, oczekujemy od siebie, że zawsze będziemy gotowe na 100%. Żyjemy w lęku przed opuszczeniem lub przed oceną. Czujemy się gorsi i mamy poczucie, że inni widzą nas przez pryzmat tego, co robimy lub czego nie robimy, a nie widzą nas takich, jakimi jesteśmy.
Traktujesz innych tak, jak traktujesz siebie?
Zastanów się, czy pozwalasz innym popełniać błędy.
Czy pozwalasz im na bycie niedoskonałym, zmęczonym, smutnym?
Czy tak potraktowałabyś swoje dziecko, jak traktujesz siebie?
Będąc wyczuloną na grymasy ludzi wokół, stajesz się więźniem i dajesz się zamknąć w pudełku pt. „idealna matka”, „idealna żona”, „idealny pracownik”. Z biegiem czasu odchodzisz w samotność, która zaczyna dotykać nie tylko ciebie, ale również twoich bliskich, którzy nie mają do ciebie dostępu, bo jesteś bardziej skupiona na byciu idealną.
Perfekcjonizm nabyty
Reżim robienia więcej i lepiej, nie pozwala ci odpocząć i zatrzymać się choćby na chwilę. Jest to prosta droga do uwikłania się w perfekcjonizm.
Co by się stało, gdybyś raz odpuściła? Co najgorszego może się wydarzyć, jeśli pranie zrobisz jutro lub pojutrze, a nie dzisiaj, teraz?
Rzucając sobie pod nogi nowe, niedookreślone wymagania i oczekiwania, karmisz swojego potwora, który będzie wiecznie głodny.
Czyje wymagania spełniasz?
Jak bardzo twoje parcie ku dawaniu więcej i więcej jest naprawdę twoje? Usłysz ten głos, który każe ci robić więcej i mówi „nie możesz usiąść z kawą w ręku, zobacz, ile naczyń w zlewie!”, „wstawaj szybko, bo trzeba obiad ugotować”! Czyje to jest? Kogo tak naprawdę chcesz zadowolić?
Jak reagujesz na innych, którzy ucinają sobie drzemkę w ciągu dnia? Jak reagujesz na osoby, które siedzą zrelaksowane z książką w ręku?
Czujesz złość? Jesteś zaskoczona? Myślisz sobie, ale jej / jemu dobrze, ja tak nie potrafię.
A może masz zgodę w sobie na takie sytuacje?
Jak sobie poradzić z perfekcjonizmem?
Możesz powiedzieć „łatwo mówić”, ale jak to zmienić? Z mojego podwórka mogę Ci powiedzieć, że da się zmienić to ograniczające nas myślenie – da się powiedzieć STOP i pozwolić sobie na zmianę.
Jeśli nie wyskoczysz z tego pędzącego pociągu, presja będzie stale rosła.
Nie lekceważ lampek alarmowych.
Uznaj swoje ograniczenia.
Bądź wystarczająco dobra, a nie idealna.
Zapytaj się siebie samej, czego TY potrzebujesz?
A jeśli ciężko ci zagłębić się w siebie i poszukać do siebie drogi, skontaktuj się ze mną. Możesz mieć większe poczucie bezpieczeństwa, jeśli ktoś będzie ci towarzyszył w tej podróży w głąb siebie.
„Pamiętaj, że nikt nie odbierze Ci szacunku do samej siebie, o ile Ty sama mu go nie oddasz”.