Zaryzykuję stwierdzenie, że przez większość swojego dorosłego życia ukrywasz przed innymi swoje czułe punkty. Być może sama myśl, że miałabyś pokazać się jako inna osoba, niż de facto nią jesteś, budzi w tobie lęk lub wstyd. Odsłanianie się przed innymi może powodować poczucie braku bezpieczeństwa, obawę przed zranieniem, obawę przed odrzuceniem.
W twojej głowie mogą pojawiać się zdania typu:
„Jak pokażę jaka jestem naprawdę, to mnie zostawi”
„Jeśli przestanę się kontrolować i pierwsza się zakocham, to on na pewno mnie zrani”.
„Jeśli mu powiem o tym, jak było naprawdę, on tego nie zrozumie i się wkurzy.”
„Zawaliłam projekt, na pewno mnie teraz zwolnią, bo zobaczą, nie jestem taka jak inni”.
Robisz wszystko, żeby tylko zasłużyć na miłość, na to, żeby być lubianą, często kosztem siebie. Jesteś pełna empatii, żeby inni Ci zaufali i akceptowali.
Niestety to, co do nas przychodzi, to sytuacje, które nas drenują. Ludzie, którzy pojawiają się w Twoim życiu zaczynają Cię wykorzystywać, bo nie potrafimy odmówić, postawić granic, zadbać o siebie.
Zawsze grzeczne i „umilone”. Nie złoszczące się.
A inni?
Inni z tego korzystają.
Jeśli nie ma w tym równowagi, równowagi w dawaniu i braniu, zaczynają się frustracje i poczucie niesprawiedliwości,
Kiedy dzielisz z innymi swoją obfitością jest piękne i szczodre, ale pod warunkiem, że działa w dwie strony.
Bo po pierwsze:
Wyobraź sobie, że obdarowywana przez Ciebie osoba, wcale nie potrzebuje Twoich darów. Wręcz czasami ich nie chce, nie oczekuje, nie interesuje się nimi. Wówczas może się czuć nawet przytłoczona przez Ciebie, bo nie potrafi odwdzięczyć się tym samym. Skutek tego jest taki, że Ty czujesz się niedoceniania i masz żal. A ta druga osoba czuje się przytłoczona, zaczyna się odsuwać, usuwać z relacji, bo czuje, że nie ma lub nie chce dawać Ci tyle, co Ty jej dajesz.
W takiej sytuacji przyjrzyj się, czyje potrzeby tak naprawdę chcesz zaspokoić i jakie to są potrzeby?
Bo jeśli masz w sobie dużo do podzielenia się z innymi i niczego nie oczekujesz w zamian, tylko czerpiesz z samego dawania, to jest ok. To jest piękne. I jeśli nie otrzymujesz, nie ma wzajemności, bo Ty tego nie oczekujesz, to jest w porządku.
ALE jeśli dajesz i oczekujesz, chcesz też czerpać od innych, to popatrz, czego potrzebujesz w zamian? Czy jest to potrzeba akceptacji, miłości, uznania, otulenia? Co to jest?
Jeśli są to wymienione potrzeby, to niestety często jest to droga ku przepaści.
Bo jeśli nie dostajesz w zamian, zaczynasz czuć się oszukana, zdradzona, zawiedziona. Masz poczucie niesprawiedliwości i krzywdy. I ten dźwięczący w głowie chochlik, który Ci mówi – nikt mnie nie docenia!
Wówczas jest to miejsce do pracy.
Jeśli znasz siebie i masz do siebie dostęp i jest to zdrowa relacja ze sobą samą, to dajesz tyle ile trzeba, nie więcej! Nie odzierasz się ze wszystkich swoich zapasów energii i bogactwa wewnętrznego. Nie pozwalasz na to, aby Cię przekraczano.
Popatrz na czasy, kiedy byłaś dzieckiem, czy pozwalano Ci się złościć, wyrażać emocje, mówić o tym, co czujesz?
Jeśli tak, to jesteś szczęściarą <3
Jeśli nie – jakie są dzisiaj konsekwencje tej niemocy?
Jeśli jako dorosła dzisiaj kobieta, masz taką potrzebę lub przymus zadowalania innych, to znaczy, że jako dziecko najprawdopodobniej najpierw zadowalałaś rodziców, później nauczycieli, kolegów i koleżanki, a teraz już wszystkich.
Dlaczego tak się dzieje?
Jeśli rodzice nie akceptowali Twoich emocji i nie szanowali Twojego zdania, nie pozwalali wyrażać siebie, to Ty jako dziecko, żeby Cię nie odrzucili, żeby Cię dalej kochali – bo w tych kategoriach postrzega dziecko – podświadomie zaczęłaś porzucać siebie i wyrażać siebie, aby tylko rodzice Cię akceptowali.
Tak bardzo chciałaś być przez nich widziana, że byłaś w stanie schować prawdziwą siebie.
Tylko, że to pragnienie i takie mechanizmy, tak mocno weszły w Twoją codzienność, tak mocno weszłaś w ten tryb, że w życiu dorosłym nadal go kontynuujesz. A to jest z dziecięcego.
Dlatego warto pracować ze swoim wewnętrznym dzieckiem, uleczyć tą ranę, zmienić przekonania. Pracując narzędziami z terapii IFS (Internal Family System), lub korzystając z ustawień systemowych, możemy zaopiekować się Twoim wewnętrznym dzieckiem i uzdrowić je.
To, co robiliśmy dla rodziców, robimy dla innych, dopóki sobie nie uświadomimy, że powielamy schemat.
Nie ma tak, że wszyscy będą nas lubić, kochać, że będą chcieli być z Tobą i dla Ciebie.
Nie dzieje się tak. Każdy widzi Cię inaczej. Każdy ma swoje własne filtry, doświadczenia i schematy. Dlatego zadowolenie wszystkich jest niemożliwe.
Pozwól sobie zaakceptować siebie, pozwól sobie na błędy, na potknięcia, na bycie niedoskonałą.
Zacznij od małych kroków i przyglądaj się swoim reakcjom oraz reakcjom otoczenia.
Zrób coś inaczej niż robiłaś do tej pory i zobacz co się wydarzy. Zacznij bezpiecznie.
np. jeśli boisz się oceny innych, wybierz się sama do kawiarni. Na początek weź kawę na wynos. A jeśli czujesz się gotowa, to usiądź z nią w kawiarni. Obserwuj. Obserwuj swoje myśli, ciało, emocje.
Pamiętaj, że w każdej chwili możesz stamtąd wyjść.
Jednak, jeśli przetrzymasz ten dyskomfort, być może nawet strach, zastanów się, czy ktokolwiek Cię obserwował i oceniał. Czy może to było tylko w Twojej wyobraźni. Powoli i z ogromną czułością wobec siebie testuj, sprawdzaj, tyle ile możesz w danym momencie. Nie więcej.
Jeśli czujesz, że to za dużo, to widocznie dzisiaj nie jest ten moment. I to jest OK.
Nie o to tutaj chodzi.
Tutaj chodzi o to, aby nauczyć się obserwować siebie, rozpoznawać siebie, swoje emocje, reakcje i zacząć je nazywać.
Uwierz mi, to już będzie dobry początek do dalszej podróży 😉